Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki w Kurzelowie

  • Drukuj

Błąd krytyczny rozszerzenia [sigplus]: Dla folderu galerii obrazów !2014/dkkkurzelow28 oczekiwana jest względna ścieżka do folderu startowego określonego w konfiguracji rozszerzenia w zapleczu systemu Joomla!.

    28 maja 2014 roku w Bibliotece Publicznej w Kurzelowie odbyło się kolejne spotkanie DKK. Uczestniczyło w nim 6 pań. Omawiałyśmy dwie pozycje.

 


Pierwsza z nich to „Opowieści z planety prowincja” Marcina Kołodziejczyka.  Jest to książka. w której został ukazany przenikliwy, poruszający  obraz prowincji oraz tych, którzy pragną
z niej uciec i tych, którzy są na nią skazani. Marcin Kołodziejczyk patrzy w sam środek tego niepokojącego miejsca.
Nie od dziś wiadomo, że Polska dzieli się na Polskę A i Polskę B. Ta Polska B jest od lat skażona naleciałościami historycznymi. Daleko, gdzieś na krańcach kraju, w zapomnianych wsiach i miasteczkach żyją ludzie. Ludzie z prowincji, o których się głośno nie mówi, jakby buli wyrzutem na sumieniu Polski A. Jednak oni tam są, żyją, wegetują, marzą i chcą coś jeszcze wykrzesać ze swojej przyszłości. Właśnie o tym jest ta książka. Są to krótkie opowieści o ludziach, którzy wspominają to co było i jak było.
Niektóre historie są dość banalne inne dzięki zaskakującej fabule, zapadają w pamięć. Zwróciłyśmy uwagę na opowiadanie o chłopaku, który przyjeżdża w rodzinne strony
w odwiedziny do matki. Traktowany jest przez znajomych jak bogacz, ponieważ mieszka w większym mieście i ma samochód. Dopiero później dowiadujemy się,  w jaki okropny sposób udało mu się wyrwać z biedy i co mogłoby się stać, gdyby sprawy potoczyły się inaczej.
Chociaż wydaję się, że wszystko w książce będzie smutne i ponure, to wcale tak nie jest. Czyta się ją dobrze z ulgą, że nie przypadł nam w udziale taki los.
    W drugiej książce „ Ocalenie Atlantydy” Zyta Oryszyn przedstawia nam losy kilku rodzin na różnych etapach ich życia – od wybuchu wojny, ukrywanie się w schronach, przez przesiedlenia, początki osadnictwa na ziemiach odzyskanych, przez początki PRL-u do końca lat 80-tych XX wieku.
W książce nie ma dyskusji o ważnych wydarzeniach, które pamiętamy dziś z lekcji historii, ale narracja jest bardzo konkretna, zwykła i przyziemna.
Dla osób, które dzieje Polski Ludowej znają jedynie z podręczników historii, wiele treści z „ Ocalenia Atlantydy” może nie trafić. Nie dlatego, że są one napisane w skomplikowany sposób, ale dlatego iż opisują skomplikowane i odległe czasy. Temat, który podjęła autorka w książce wystarczyło tylko odpowiednio rozbudować i wzbogacić o barwne postacie. Niestety odniosłyśmy wrażenie, że realizacja zawiodła. Sporo w lekturze chaosu, powraca ona do sentencji sprzed kilkunastu stron. Przypomina to wszystko zbiór anegdot z dość fatalnym finałem. Nie łatwo jest zżyć się  z bohaterami toteż i niełatwo śledzi się ich losy. Książkę czyta się trochę dla samego czytania. Ma fragmenty, które potrafią zaciekawić, ale wiele jej treści rozmywa się, wprowadzając zamęt. Książka nas nie urzekła i na pewno nie zaliczymy jej do grona lektur, o których długo się pamięta. Miałyśmy nadzieję na kawał dobrej literatury, a poczułyśmy się głodne…..
    Dyskusyjny Klub Książki działa pod patronem Instytutu Książki

 {gallery width=200 height=250 cols=3 rows=2 orientation=vertical}!2014/dkkkurzelow28{/gallery}